Halloween to pogański zwyczaj, niezgodny z naszą kulturą i tradycją. Obchody te są przeciwne atmosferze modlitwy i zadumy, jaka towarzyszy nam w uroczystość Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny – powiedział w rozmowie z PAP rzecznik KEP ks. Paweł Rytel-Andrianik.
Rzecznik episkopatu przypomniał słowa papieża Benedykta XVI, który wskazał, że Halloween „promuje kulturę śmierci” oraz „popycha nowe pokolenia w kierunku mentalności ezoterycznej magii, atakuje święte i duchowe wartości”. Dodał, że w Polsce pierwsze dni listopada są czasem pamięci o zmarłych, modlitwy i zadumy nad sensem życia, a Halloween „zupełnie nie jest zgodne z duchem tych dni”, a nawet jest „zaprzeczeniem fundamentalnych wartości chrześcijańskich”.
„Jednocześnie Kościół nie wzywa do smutku i przygnębienia, gdyż uroczystość Wszystkich Świętych to wydarzenie w gruncie rzeczy radosne, niosące nadzieję zmartwychwstania. Dobrze się dzieje, że zamiast przebierania się w upiorne stroje, rodzice coraz częściej wybierają dla swoich dzieci korowody świętych lub bale, by radośnie świętować” – ocenił ks. Rytel-Andrianik.
Wyjaśnił, że Halloween to „zwyczaj pogański, obcy chrześcijaństwu”. „W Polsce ten zwyczaj się nie przyjął i nie ma szans na jego sztuczne zaadaptowanie. Z naszej tradycji wynika wspominanie bliskich zmarłych i modlitwa za nich, a nie epatowanie makabrycznym strojem” – powiedział rzecznik episkopatu.
Jak wskazał, „Halloween wywodzi się z pogańskiego, celtyckiego święta, które niejednokrotnie wprowadza dzieci i młodzież w rzeczywistość magiczną”. „Ponadto badania psychologiczne wykazują, że mali uczestnicy tej zabawy mogą odczuwać później lęki lub mieć nocne koszmary związane z duchami, zjawami i upiorami, za które są przebierani. Tak więc Halloween nie jest tylko niewinną zabawą, ale niesie ze sobą poważne konsekwencje, choć wiele osób to bagatelizuje, a nawet ośmiesza” – podkreślił ks. Rytel-Andrianik.
Słowo Halloween jest swoistym zniekształceniem angielskiego All Hallow’s Eve (Wigilia Wszystkich Świętych) i celtyckiego Samhain. W istocie korzenie święta tkwią w kulturze starożytnych Celtów, którzy wierzyli, że 31 października – w dniu będącym u nich oficjalnym końcem lata – dusze zmarłych wychodzą z grobów i błąkają się po ziemi w poszukiwaniu ciał żywych, do których mogłyby wniknąć. Dlatego żywi zaczęli się tego dnia przebierać w odrażające maski i odpychające, makabryczne kostiumy, aby odstraszyć dusze zmarłych.
W Księdze Kapłańskiej Bóg wyraźnie mówi do człowieka: „Nie będziecie uprawiać wróżbiarstwa. Nie będziecie uprawiać czarów. […] Nie będziecie się zwracać do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziecie zasięgać ich rady, aby nie splugawić się przez nich. Ja jestem Pan, Bóg wasz!”. Całe zagrożenie ludzi celebrujących Halloween wynika właśnie z lekceważenia sfery duchowej, a na takie podejście diabeł tylko czeka, ponieważ on mistrzowsko posługuje się podstępem, kłamstwem i oszustwem.
Zły nas zwodzi, podsuwa nam interesujące strony grzechu, nęci nas. Halloween idealnie wpisuje się w jego taktykę. Wydaje nam się, że to taka lekka i przyjazna szczególnie dla dzieci forma zabawy. Przebieranie w diabełki, milutkie potworki, różki na głowach. A od kiedy to diabeł jest przyjacielem ludzi? Stawiamy w ten sposób pierwszy krok, by mu się poddać
Pierwszą ofiarą przekonania o niewinności Halloween stają się bezbronne dzieci, którym rodzice nie tylko pozwalają wkraczać w zakrzywioną rzeczywistość strachów, potworów, wampirów i magii, ale także sami często staja się prowodyrami.
– Wielu powtarza jak mantrę: to tylko zabawa. Ale zabawa musi mieć też jakiś sens. A wyśmiewanie śmierci, która jest pewnego rodzaju sacrum, oswajanie z diabłem i demonami przez rozrywkę – do czego to prowadzi? Czego to uczy?