Hanna Chrzanowska, prekursorka domowej opieki nad chorymi i współpracownica Karola Wojtyły zostanie w sobotę (28 kwietnia 2018r.) ogłoszona błogosławioną. Pielęgniarstwo było dla niej powołaniem, a pomoc cierpiącym nie poświęceniem, lecz życiową pasją – wspominają ci, którzy ją znali.
Hanna urodziła się 7 października 1902 w Warszawie. Jej ojciec, Ignacy Chrzanowski pochodził z katolickiej rodziny podlaskich ziemian, a matka Wanda z domu Szlenkier, pochodziła z ewangelickiej rodziny zamożnych warszawskich przemysłowców. Ciotka – Zofia Szlenkierówna, była fundatorką szpitala dziecięcego w Warszawie oraz dyrektorką Warszawskiej Szkoły Pielęgniarstwa. Obie rodziny znane były z rozległej działalności dobroczynnej.
„Chrzanowscy nie naprzykrzali się Panu Bogu, ale wartości chrześcijańskie były bliskie tej rodzinie” – mówił PAP delegat arcybiskupa krakowskiego ds. kanonizacji ks. dr Andrzej Scąber. „Na pierwszym miejscu w domu Chrzanowskich stał człowiek i jego potrzeby, wartości humanistyczne. Obok był Pan Bóg. U Hanny wskutek osobistych doświadczeń zostało to później przewartościowane: Bóg w centrum, a od Boga wychodzi ku drugiemu człowiekowi” – podkreślił ks. Scąber.
Gdy Hanna miała 8 lat, rodzina zamieszkała w Krakowie, gdzie jej ojciec – profesor literatury polskiej – Ignacy Chrzanowski – objął katedrę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po maturze przeszła krótki kurs pielęgniarski, aby nieść pomoc ofiarom wojny polsko – bolszewickiej, a w grudniu 1920 r. rozpoczęła studia polonistyczne na UJ. Przerwała je, gdy powstała Warszawska Szkoła Pielęgniarstwa, do której wstąpiła.
Po ukończeniu szkoły w 1924 r. wyjechała na stypendia do Francji i Belgii, gdzie pogłębiała swą wiedzę, w zakresie pielęgniarstwa społecznego. W latach 1926 – 1929 Chrzanowska pracowała jako instruktorka w Uniwersyteckiej Szkole Pielęgniarek i Higienistek w Krakowie. Od 1929 do 1939 r. redagowała miesięcznik „Pielęgniarka Polska” – pierwsze w Polsce czasopismo zawodowe dla pielęgniarek.
Uczestniczyła w pracach Polskiego Stowarzyszenia Pielęgniarek Zawodowych i brała udział w przygotowaniu, uchwalonej przez Sejm w 1935 r. „Ustawy o pielęgniarstwie”. Przyczyniła się również do powołania w 1937 r. Katolickiego Związku Pielęgniarek Polskich.
Podczas wojny przeżyła ogromną osobistą tragedię. W 1940 r. umarł jej ojciec wywieziony wraz z innymi profesorami UJ do obozu w Sachsenhausen, a brat Bohdan zginął w Katyniu. O więzi, jaka łączyła Hannę z ojcem może świadczyć fakt, że prochy Ignacego Chrzanowskiego, które rodzinie udało się uzyskać od Niemców, po latach zostały włożone do trumny jego córki.
Podczas okupacji Hanna Chrzanowska pracowała w Polskim Komitecie Opiekuńczym działającym pod przewodnictwem abpa Adama Stefana Sapiehy, opiekując się uchodźcami, więźniami i przesiedlonymi. Szczególną troską otacza osierocone dzieci, w tym dzieci żydowskie, poszukując dla nich rodzin zastępczych i bezpiecznych miejsc pobytu.
W kwietniu 1945 r. rozpoczęła pracę w Uniwersyteckiej Szkole Pielęgniarek i Higienistek w Krakowie, gdzie kierowała działem pielęgniarstwa społecznego. Metody pracy pielęgniarek społecznych poznała m.in. podczas półrocznego stypendium w USA.
Uczennice i wychowanki nazywały Chrzanowską „Cioteczką”. „Kochałyśmy ją i podziwiałyśmy. Była dla nas niekwestionowanym autorytetem” – podkreśla jedna z jej uczennic – Helena Matoga, wicepostulatorka procesu beatyfikacyjnego.
W 1956 r. Chrzanowska została oblatką – związując się jako osoba świecka z opactwem oo. Benedyktynów w Tyńcu.
We wrześniu 1957 r. objęła stanowisko dyrektorki Szkoły Pielęgniarstwa Psychiatrycznego w Kobierzynie. Niespodziewana likwidacja szkoły spowodowała, że Chrzanowska przeszła na wcześniejszą emeryturę. Rozpoczęła pracę nad podręcznikiem dla pielęgniarek pracujących poza szpitalem, jednocześnie organizując opiekę nad obłożnie chorymi samotnymi i opuszczonymi w oparciu o sieć duszpasterstwa parafialnego.
Jej uczennice i współpracowniczki wspominają, że Chrzanowska w ramach opieki domowej chodziła do wszystkich chorych, nawet do najcięższych przypadków, którymi nikt zajmować się nie chciał. Wykonywała nie tylko zabiegi pielęgniarskie, często robiła zakupy, dbała też o samopoczucie psychiczne podopiecznych i ich potrzeby duchowe, choć jednocześnie nikogo nie nawracała na siłę. Do pomocy chorym umiała pozyskać studentów, kleryków, siostry zakonne.
„Często powtarzała, że trudno mówić choremu o sakramentach świętych, gdy dokuczają mu odleżyny i podstawowe potrzeby nawet w najmniejszym stopniu nie są zaspokojone. Była przekonana, że gdy ciało jest pielęgnowane, to i dusza z czasem otworzy się na Boże sprawy” – wspominała jej uczennica Alina Rumun w książce „Radość dawania” Marzeny Florkowskiej.
W dziele domowej opieki nad chorymi Chrzanowską wspierali ks. Karol Wojtyła, którego poznała w 1957 r. oraz ks. infułat Ferdynand Machay, proboszcz Bazyliki Mariackiej. Dzięki jej staraniom upowszechnił się zwyczaj odprawiania mszy św. w domu chorego oraz odwiedzin chorych w ramach wizytacji duszpasterskich. W okresie Wielkiego Postu w roku 1960 Hanna Chrzanowska odwiedziła razem z biskupem Karolem Wojtyłą 35 chorych w ich mieszkaniach.
„Dla +Cioteczki+ praca przy łóżku chorego to nie było żadne poświęcenie ani wyrzeczenie. To było szczęście i spełnienie, nawet gdy niektóre sytuacje mogły być przerażające. Bo miała w sobie ducha służby i ofiarności: nie można bać się cierpienia, nie można bać się śmierci, jest się po to, by pomóc. I ta radość była” – wspominała jedna z uczennic H. Chrzanowskiej, później także nauczycielka pielęgniarstwa domowego Zofia Szlendak-Cholewińska.
Chrzanowska opracowała „Rachunek sumienia pielęgniarki”, w którym zwróciła uwagę na kwestie etyczne. Wskazała w nim na konieczność stałego dokształcenia się pielęgniarek, niepopadania w rutynę, wykonywania wszystkich zabiegów, a nie dzielenia ich na „wyższe i niższe”, indywidualnego traktowania każdego chorego, dbanie o jego psychikę i potrzeby religijne.
„Ona się nie mogła zatrzymać tylko na zrozumieniu i współczuciu. Myślę, że widziała w cierpiącym chorym przyjaciela, który potrzebuje pomocy” – mówił ks. dr Andrzej Scąber. „Dbała nie tylko o słabnące ciało, ale też o duszę chorego człowieka. Widziała w chorych psycho-fizyczną jedność. To jest krakowska matka Teresa” – dodał.
W młodości Chrzanowska pisała wiersze. Pod pseudonimem literackim Agnieszka Osiecka wydała powieści „Niebieski klucz”, „Krzyż na piaskach”, napisała też nieopublikowaną powieść „Płonący śnieg”.
W latach 60. zdiagnozowano u niej nowotwór. W grudniu 1966 roku przeszła pomyślną operację. Wszystkie późniejsze lata uważała za dodatkowy dar od Boga.
Zmarła w Krakowie 29 kwietnia 1973 r. W testamencie pieniądze, biżuterię, wszystkie rzeczy osobiste, meble, zapisała na rzecz chorych, przekazując jedynie obraz Tadeusza Pankiewicza Opactwu Benedyktynów w Tyńcu i książki Katolickiemu Uniwersytetowi Lubelskiemu.
W homilii pogrzebowej kard. Wojtyła powiedział m.in.: „Byłaś dla mnie ogromną pomocą i oparciem. Dziękujemy Bogu za to, że byłaś wśród nas taka, jaka byłaś – z tą Twoją wielką prostotą, z tym wewnętrznym spokojem, a zarazem z tym wewnętrznym żarem; że byłaś wśród nas jakimś wcieleniem Chrystusowych błogosławieństw z Kazania na Górze”.
Jej proces beatyfikacyjny został wszczęty w 1998 r. Imię Hanny Chrzanowskiej nosi Centrum Pomocy Wyręczającej prowadzone przez Małopolskie Hospicjum dla Dzieci oraz Szkoła Policealna Pracowników Służb Medycznych i Społecznych dla Dorosłych w Krakowie.
tekst: za Gość Niedzielny